sobota, 17 sierpnia 2019

Filmie, bądź storytellerem

Czasem to możliwe. Oglądasz i dokonuje się w Tobie zmiana. 

Jak u Levinasa, zdaniem którego podmiotowość ma być ufundowana etycznie – celem jest inaczej niż być. Nie trwa zatem ona, a nadpisuje w ciągłej transformacji. Czasem tak właśnie jest; obejrzysz film i nie jesteś już sobą, a jednocześnie jesteś i tym konstruktem sprzed, jak zbiorem nadbudowań socjokulturowych, uzusów, a nawet hierarchii poznawania znaczeń. Jest to, co postrzegane. Jest to, co wydobywa się na powierzchnię, a jednocześnie to, co w danym momencie tonie, czy jak u Kinga wchodzi w szuflady niepamięci. Jest to, o czym właśnie pomyślisz; tworzy ciebie, bo myślisz, więc jesteś.

Kadr z filmu "Monument" reż. Jagoda Szelc, 2018

niedziela, 4 sierpnia 2019

Ale jak ja to wykorzystam na lekcjach?

Tym zdaniem odezwała się do mnie koleżanka po pierwszej projekcji filmu, który oglądałyśmy razem w ramach 19. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Nowe Horyzonty. 

W Festiwalu uczestniczyłam trochę z boku. Byłam przede wszystkim zajęta warsztatami Letniej Akademii Nowe Horyzonty. Nie sprawdzałam wcześniej filmów, nie nastawiałam się specjalnie, bo i nie jestem koneserką kina, a już na pewno nie biegnę jako jedna z pierwszych do kasowego okienka, dobijając się o bilety na nowy film Tego i Owego Sławnego Reżysera/Reżyserki. Zamiast śledzić harmonogram projekcji filmów, zajęłam się programem warsztatów krytyki filmowej. Nie przypuszczałam, że będę miała jeszcze ochotę biec do kina po zajęciach, które kończyły się zazwyczaj o 18.30.

Szkoda jednak nie wykorzystać karnetu, więc zaryzykowałam. Kierowałam się wskazówkami trenerów - wybierać takie filmy, których nie znajdzie się w kinie-sieciówce. W moim przypadku sprawa wyboru przypominała raczej loterię, gdyż w katalogu znalazłam tylko trzy nazwiska znanych mi reżyserów (i ich filmów nie wybrałam), drugim sitem selekcji była godzina (i moje możliwości fizyczne związane z dobiegnięciem na czas na projekcję, gdy popędzana byłam grożącą mi karą "zabrania pięciu punktów"), trzecim: skąpy opis w katalogu w jakiś sposób pozwalający nie wybrać melodramatów. I tak przygotowana, wkroczyłam na salę przed 22.00, gotowa, by z otwartym umysłem chłonąć film niszowy, a tu...



czwartek, 2 maja 2019

Samotność strajku

"Po co był Wam ten strajk?" - pyta uczeń. "Nie mogliście przerwać choć na jeden dzień, by się pożegnać z nami?". Mogliśmy. Każdy z nas co dzień decydował o sobie. Każdego dnia, każdorazowo, ponownie. Zrobiliśmy to również w ICH ostatnim dniu szkoły. Nie pojęli naszej konsekwencji, jak nie pojęli protestu. Nadal rozumieją tylko tyle, że mamy być "dla nich, wobec nich, przez nich i z nimi". Nie mamy nic dla siebie.

piątek, 26 kwietnia 2019

Dziewiętnaście dni...

... czyli jak wyglądał #StrajkNauczycieli z mojej perspektywy.

Na początku było zdziwienie. Dotyczyło to zarówno rządu, jak i władz związkowych, a nawet samych nauczycieli. Czy którakolwiek ze stron przypuszczała, jaka będzie skala protestu? 8 kwietnia rozpoczynał się strajk od bandażowania ciosu w plecy. Szef Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" Ryszard Proksa zgodził się na warunki proponowane przez rząd, a wicepremier Beata Szydło wyraziła zadowolenie z porozumienia. Czy był to ten kamyczek, który przeważył szalę? Czy wściekłość podsyciła determinację? Czy może promowane przez rząd rozdawnictwo przyczyniło się do mobilizacji? Nie wiem do dziś.

niedziela, 7 kwietnia 2019

Bezsenne noce, w biegu dnie

Czyli to, co chciałbyś/łabyś wiedzieć na temat E2 Microsoft, ale nie wiesz, jak zapytać.

Za co to i po co?

Kiedy został ogłoszony konkurs Tech Pill Challenge, wcale nie zamierzałam się zgłaszać. Nie miałam pomysłu, poza może symultanicznymi scenami Makbeta na odległość w różnych językach. Mimo to pomyślałam o Twitterze i oporności, jaką wykazują względem tego narzędzia nauczyciele i edukatorzy z Polski. Może to mogłoby być wyzwaniem? Zgłoszony pomysł (obejrzyj TUTAJ) wydał mi się dobry, ale nie najlepszy, nie w rozumieniu microsoftowego wow, a mimo to przyjęli go i wybrali. I stąd ten Paryż, nagroda i możliwość uczestnictwa w E2 [nie byłam sama - z Polski przyjechało ze mną jeszcze troje nauczycieli; poczytaj na ten temat TUTAJ].

Co to jest E2?


Microsoft Education Exchange (E2) to doroczna konferencja, podczas której ponad 400 nauczycieli i liderów szkół z całego świata wymienia się doświadczeniem, innowacyjnymi pomysłami i dyskutuje o najnowszych trendach w edukacji.

Czy to oznacza, że całe spotkanie polega na konferencyjnych nasiadówkach i ewentualnym fotografowaniu slajdów? Absolutnie nie i to było dla mnie miłym (choć fizycznie wyczerpującym) doświadczeniem.

sobota, 23 marca 2019

Szeptane sprzeciwy

To nie tak, że nie mam nic do powiedzenia.

Na przykład ta kartka. To rewers naklejki Odmętów Absurdu. Z jednej strony coś, o czym się zapomniało, z drugiej coś, co zawsze jest.


Jak ich obecność. Oni są zawsze. Czasem udaje się ich zamurować, gdy opowiadam o czymś strasznym, jak pokój Raskolnikowa, smród ulicy Krochmalnej, Wokulski sunący pomiędzy szynami torowiska jak w obalonej drabino-wieży, krzyczący ironią Kochanowski w Trenie IX.

Czasami, gdy przestają się poruszać i czekają na kolejne słowo, udaje mi się pochwycić ciężar ciszy.

Nie, nie lubię uczyć. Co innego gra. Lubię zanurzać w narrację. Czasem są to moje monodramy. Zatracam się wtedy w klasoscenie i wymykam czasowi, pozostając gdzieś w półobrocie świata pomiędzy słowem własnym a tym napisanym. Czasem zanurzam w grę - ze sobą, z tekstem, z zespołem, z zagadką, z ciekawością. Immersja i inkluzja.

Czasem płaczę, gdy pochłania mnie tekst. Albo z bezsilności, gdy widzę palimpsesty, jak u Orwella, Prusa, Camusa. Baczyński robi tak często, Różewicz rzadziej, czasem Barańczak, gdy mnie złości jak trzeci odcinek pierwszego sezonu "Opowieści podręcznej". Łatwo mi o te łzy, a oni zastanawiają się, czy czasem nie jest to tak, że na chwil kilka wskakuję w inny czas i przestrzeń, a tam, przesiadując pomiędzy słowami, zatracam się w gdzieś zawieszonej tożsamości dawno zmarłych twórców. Stąpam w kondukcie pogrzebowym w ślad za Staffem. Wraz z Morsztynem siedzę na wpół martwa w koleńskim rękawie brudnej koszuli. Wojaczkowi pomagam tworzyć homunkulusy, a Taco Hemingway pokazuje mi swój świecący prostokąt. Dzięki Conradowi wiem, czym jest wiązka kątów prostych. Szekspir pozwala mi się odkrywać, a Leśmian, Kafka i Schulz (tak, on szczególnie, a raczej Tłuja) przemykają zazwyczaj obok, a potem wypływam nagle w obszar ścian i ławek, i sama jestem zdziwiona, że stoję własnie tam.

Nie, nie wskakuję na ławki jak Keating, choć dzięki niemu kocham Frosta i asynchroniczne maszerowanie. Nie, nie naśladuję suchotniczego Kawki Paluszkiewicza, ani Stasi Bozowskiej w ich totalnym działaniu pomimo. Co robię w szkole? Zanurzam. W sensie, we współrozumieniu tekstu, w zatekściu, palimpsestach kontekstów, intertekstualności, czwartej ścianie, w migotliwych przestrzeniach niedopowiedzeń. Lubię, gdy nurkują, do dna. Lubię też, gdy biorą się sami za głębiny, zespalają się w drużyny i eksplorują, zadziwiają się, a potem wyskakują jak delfiny ponad powierzchnię i euforycznym a bezgłośnym skowytem dają światu znak, że pojęli jego kolejną tajemnicę.

Co z tego, że omawiam kilkukrotnie te same teksty. Zawsze widzę je inaczej, bo muszę patrzenie dostosować do tego, jak oni patrzą. Czasem zaczynam od początku, czasem od nośnego fragmentu, czasem od ciemności. Szukam drogi, którą mogliby pójść z tekstem pod rękę. Wiem, że tak trzeba, bo ludzie nie są pionkami do ustawiania - trzeba z nimi pokonać drogę, by nauczyć ich rozglądania się.

Nie ma mojej zgody na poniewieranie mną. Nie jestem popychadłem, Andrzejem Radkiem społeczeństwa, złem koniecznym, czy kloaką do wylewania pretensji. Nie życzę sobie patrzenia na mnie z politowaniem, pogardą lub drwiną. Moim zadaniem jest uczyć, nie spełniać koncerty życzeń.

Czy oni rozumieją, dlaczego chcę strajkować? Ja rozumiem.
#teachersmatter