Oddech chwili. Trzeba "przyjąć w siebie", wczytać kilka symbolicznych elementów struktury na raz, co jest niemożliwe do uzyskania bez odczucia miejsca. Czyżby to było zamierzone? Przecież tak jest z każdą "prawdą", której nie sposób zrozumieć, dopóki ona nie przepłynie przez człowieka, dopóki ten w ową prawdę się nie zanurzy. Truizm, ale czyż nie jest tak, że opowiadana przez kogoś jego straszna historia jest jedynie dla słuchacza uproszczoną wersją doznań aż do chwili, gdy i jemu przytrafi się coś podobnego?