Strony

środa, 5 sierpnia 2020

Akcja "Zaproś mnie na swoją lekcję"

Ten post poświęcony będzie kolejnej społecznej, oddolnej inicjatywie powstałej podczas zdalnego nauczania (#lock_down #remote_learning), w tworzeniu której brali udział nie tylko nauczyciele, ale również edukatorzy, eksperci i fascynaci z całej Polski.

Mowa tu oczywiście o projekcie "Zaproś mnie na swoją lekcję" [link tutaj], której powstanie zawdzięczać trzeba Irminie Żarskiej, Marcinowi Michalikowi i Magdzie Krajewskiej. Dziś w projekcie działa lub obserwuje działania 3717 osób!

Autor ilustracji: Mateusz Łysek
Autor ilustracji: Mateusz Łysek

Jena z nauczycielek, Agnieszka Pietnoczka twierdzi, że "zdalną edukację można by nazwać rodzajem spontanicznej innowacji." [źródło] Lepiej bym tego nie ujęła, o czym może świadczyć popularność własnie tego projektu. Z grubsza chodziło o to, żeby osoby, które miały coś do zaoferowania, umieszczały ogłoszenia ze swoją ofertą, by inni mogli zaprosić ich do siebie na zajęcia. Feed grupy wyglądał więc jednej strony jak wielka tablica ogłoszeń, z drugiej jak zbiór podziękowań, refleksji i gratulacji. 

Tego typu działania były też procesem uczenia się: obsługi nowych platform (Zoom, Teams, Meet), zorganizowania spotkania z poszanowaniem RODO, organizacji pracy własnej i jeśli chodzi o mnie, szukania nowych form językowych, by zaciekawić młodych uczniów.

Jakie korzyści? Nie, to nie było "odrabianie lekcji za kogoś", jak udało mi się to gdzieś przeczytać w nienawistnych komentarzach. W przypadku moich klas skorzystałam z możliwości spotkania z ekspertami, z którymi nie miałabym szans spotkać się na żywo (a na pewno byłoby to utrudnione zarówno jeśli chodzi o czas, jak i o logistykę). Uczniowie i uczennice w rozmowach po spotkaniach wskazywali głównie na to, że nie było dla nich typowe słuchać ludzi, ze słów których biły pasja i entuzjazm. Tak trudno im przestawić się na myślenie o dorosłych jako o ludziach cieszących się życiem, że czasami nie umieli się odezwać online, bo tak oczarowani byli energią prelegenta.

Ważne było również to, że w projekcie nie brali udziału tylko nauczyciele/ki. Wielu było ekspertów, również pracowników uniwersytetów. Ale w społeczności osób chcących podzielić się swoim doświadczeniem znaleźli się również: społecznicy, ekolodzy, podróżnicy, sketchnoterzy, dziennikarze, etycy, filozofowie, specjaliści IT, mentorzy, tutorzy wellbeing, czyli każdy, kto miał jakąś pasję, rozwijał ją i chciałby się nią podzielić.

Z moimi klasami spotkały się Magdalena Noszczyk (WWF), Aleksandra Pezda (niezależna dziennikarka), Barbara Chyłka (dyrektorka hospicjum) i Anna Skiendziel (nauczycielka, ekspertka debat oksfordzkich), dr inż. Katarzyna Hryciuk (higiena mózgu). Część z tych zajęć zaplanowana została dla mojej klasy wychowawczej, a część dla klasy pierwszej w ramach wzbogacenia ich warsztatu medialnego. Ja z kolei dałam siebie na godzinne spotkania z językiem (tak, nie dialektem) śląskim pt. “Pŏrã słōw po Ślōnsku”. Między 20 maja a 6 czerwca przeprowadziłam 18 spotkań online.

Moja prezentacja z zajęć.

Jak napisałam na stronie grupy, moim zdaniem jedną z rzeczy, która powinna trwać po zakończeniu ograniczeń, to ta inicjatywa. Została doceniona przez wielu ekspertów, pracowników szkolnictwa i mediów (np. artykuł z "Edunews" tutaj).

Trzeba było dopiero koronawirusa, by przyjęło się coś, co od wielu lat już działa w szkołach za granicą (np. promuje tę ideę Skype in the Classroom https://education.skype.com/ oraz School in the Cloud https://www.theschoolinthecloud.org/).

Każdy (celowa generalizacja) ma jakiegoś "ptoka", czyli fioła, zdolność, pasję, specjalizację, hobby. Wcale nie musi być to coś związanego z przedmiotem, którego się uczy. Dzielenie się tym, to dla odbiorców jak czerpanie z wiedzy eksperckiej, ale daje uczniom również wskazówkę, że można lubić siebie i lubić w sobie to, kim się jest i co się potrafi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz