Rozważania zostały zainspirowane artykułem Kamila Śliwowskiego (tutaj źródło), który napisał w podsumowaniu: "W serii badań osoby, które współpracowały ze sztuczną inteligencją, doświadczały wzrostu produktywności (więcej wykonanych zadań niż kiedykolwiek wcześniej) i równocześnie czuły się bardziej wykluczone społecznie i samotne (łącznie z pogorszeniem snu, większym spożyciem alkoholu). Zamiast skupieniu na automatyzacji, badacze zwracają uwagę na potrzebę autonomii, poczucia kontroli, mistrzostwa i pracy dającej poczucie celu."
Czasami wydaje mi się, że jest to samotność z własnym umysłem. Poczucie oszukiwania samego siebie i rezygnowania z czegoś, co czeka na wykorzystanie wewnątrz człowieka. Wyręczanie się maszyną. Często, pozyskując jakieś rozwiązanie przy pomocy AI, słyszę gorzki szept dajmoniona: "Nawet nie spróbowałaś. Dlaczego skazujesz mnie na bezużyteczność? W tym nie ma ciebie."
W takim rozumieniu jest to pozostawanie w izolacji względem własnej duszy. To, o czym marzą mech-istoty w wielu dziełach SF (#GITS, "Łowca androidów"), ludzkość zdaje się opuszczać, odrzucać, na rzecz schematycznych rozwiązań AI.
A przecież ktoś kontroluje bazę rozwiązań i zestawy zasobów danych. Owszem, kierując się pomysłami postmodernistów, można założyć, że każda mozaika i każde odbicie jest już performatywną wariacją sztuki, mimo to ma w sobie pierwiastek wyczerpania, gdyż bazuje na zlepku tych samych elementów. Różni te dzieła tylko kombinatoryka, nie skład.
Obrazek stworzony przy pomocy AI Bing Creator. |
A co, jeśli - dla partykularnych celów, by łatwiej sterować reakcjami i konsumpcjonizmem - ktoś kontroluje zawartość bazy danych? Poczucie inkluzji elementów może być tylko pozorne, bo w rzeczywistości będzie tylko wyspecjalizowaną umiejętnością AI dotyczącą sortowania, wyuczoną na bazie wielu tryliardów interakcji (a dla nas z pozoru bardziej ludzką, bardziej zindywidualizowaną, bardziej osobistą), w gruncie rzeczy nadal złożoną z podstawowych komponentów, nie podlegających żadnej ewolucji, a raczej przemieszaniu.
Przede wszystkim jednak, kto zapełnia bazę, kto tworzy algorytmy sortowania, według jakich kategorii tworzy wynik wyjściowy? Jak wygląda model odbiorcy, dla którego maszyna sortuje dane? To od tego, co się dostaje w odpowiedzi, zależy to, kim jest użytkownik tych treści. Może właśnie tu tkwi źródło samotności w kontakcie z AI - niby otrzymuję łatwe, gotowe rozwiązanie, które często przeraża swą banalnością, ale brak w nim mnie, mojego ducha, mojej sprawczości, a podświadomie rozpoznaję skład komponentów (już to gdzieś widziałam, hmm?), którym czegoś brakuje, jakby figura stworzonego konstruktu została ulepiona z kiczowatych, błahych form.
Czy gubimy samowyrażanie?
"Nadajemy językowi ostateczny kształt; ten, który przyjmie, kiedy już nikt nie będzie mówił inaczej. (...) W końcu sprawimy, że myślozbrodnia stanie się dosłownie niemożliwa, ponieważ nie będzie słów, które by ją mogły wyrazić. Każde pojęcie, którego ludzie mogliby kiedykolwiek potrzebować, będzie się dało wyrazić jednym słowem o precyzyjnie określonym znaczeniu, wyczyszczonym ze wszelkich pobocznych sensów, bo te pójdą w niepamięć. (…) Rok po roku zasób słów będzie się kurczyć, a wraz z nim — zakres świadomości. Już teraz żaden powód czy wymówka nie usprawiedliwia myślozbrodni. Prawomyślność jest kwestią samodyscypliny, kontrolowania rzeczywistości. W końcu jednak nawet i to nie będzie potrzebne. (...) Nowomowa to angsoc (...). Przyszło ci kiedyś do głowy, Winstonie, że najpóźniej do 2050 roku nie będzie wśród żywych nikogo, kto mógłby zrozumieć rozmowę, którą teraz prowadzimy?"
[Syme; G. Orwell "1984"]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz