Strony

czwartek, 2 maja 2019

Samotność strajku

"Po co był Wam ten strajk?" - pyta uczeń. "Nie mogliście przerwać choć na jeden dzień, by się pożegnać z nami?". Mogliśmy. Każdy z nas co dzień decydował o sobie. Każdego dnia, każdorazowo, ponownie. Zrobiliśmy to również w ICH ostatnim dniu szkoły. Nie pojęli naszej konsekwencji, jak nie pojęli protestu. Nadal rozumieją tylko tyle, że mamy być "dla nich, wobec nich, przez nich i z nimi". Nie mamy nic dla siebie.
Uboższa o znaczną część mojej pensji, poświęcę chwilę, by zmierzyć się ponownie z prawnymi zawiłościami pracy nauczyciela, a następnie zastanowić się, czy ten zawód jest potrzebny li tylko do tego, by mieć na kim psy wieszać.

Prawne zawiłości i niedopowiedzenia

Nauczyciela obowiązuje 40h tydzień pracy. Nie płaci mu się za 40 godzin, ale tylko za te, które zrealizował przy tablicy (to się nazywa pensum). Czyli etat to pensum (18 godzin / tydzień), a pozostałe są wymagane jako te, w czasie których nauczyciel "wykonuje inne czynności wynikające z zadań statutowych". Te "pozostałe", to nie są nadgodziny, nie są płatne! Ale wymagane.

Jak to więc rozliczać? Zgodnie z Art. 42 ust. 7a KN, w myśl którego rejestrowaniu i rozliczaniu podlegają wyłącznie zajęcia i czynności dydaktyczne, wychowawcze i opiekuńcze, prowadzone bezpośrednio z uczniami lub wychowankami albo na ich rzecz, NIE JEST to w obecnym systemie organizacji szkolnictwa możliwe. Tylko te zajęcia, które mieszczą się w ramach pensum, są rejestrowane i rozliczane - w okresach tygodniowych - w dziennikach lekcyjnych lub dziennikach zajęć.

Skąd więc tych 40? Proszę spojrzeć na ust.1 oraz ust. 3 Art.42 Karty Nauczyciela https://www.lexlege.pl/karta-nauczyciela/art-42/ Oto jak nielogiczne da się połączyć z logicznym. Co więcej, owa nielogika służy wielu nadużyciom, gdyż "zadania statutowe" to w praktyce wszystko, co uda się "podpiąć" pod wspomożenie działania placówki, a opatrując to właśnie frazą-wytrychem lub drugą "dbanie o bezpieczeństwo", za niewywiązanie się z czego grozi odpowiedzialność prawna (zobacz tutaj objaśnienie prawnika), można upchać w obowiązkach nauczyciela wszystko, co się żywnie podoba.
Czyli za darmo, nieewidencjonowane i ze straszakiem.

Gdyby system rozliczania pracy nauczyciela nałożyć na inny zawód, to:

- pracownikowi służby medycznej płacimy tylko za wniesienie chorego do karetki (dyżur, dojazd, czas na to poniesiony - w ramach zadań statutowych szpitala, a konieczność ratowania życia i bezpiecznego dowiezienia utrzymywaną przez siebie własną karetką, z paliwem zakupionym za swoje - straszak dbania o bezpieczeństwo),

- mechanik samochodowy - płacone za wyjęcie i włożenie nowej części, a zdobycie i zakup części, utrzymanie warsztatu - cele statutowe, dokręcenie śrub, wykonanie wstępnej diagnozy - straszak dbania o bezpieczeństwo,

- kasjerka w markecie - płacone tylko za uśredniony czas wkładania i wyjmowania pieniędzy z kasy (na podstawie "nie-wiadomo-skąd" statystyk i obliczeń szemranych rankingów), proces sczytywania kodów produktów, raport kasowy, zakup odzieży pracowniczej zgodnej z brandem firmy - zadania statutowe, dbanie o czystość kasy ze swoich środków - bezpieczeństwo.

Mogę tak produkować przykłady w nieskończoność, bo wrosłam w ten system i mnie on zżera absurdem od środka. Chore? TO DLACZEGO NIE STRAJKUJECIE WRAZ Z NAUCZYCIELAMI, BY TO ZMIENIĆ? Ja też chcę być rozliczana z czasu mojej pracy na uczciwych zasadach!

Jeśli ktoś twierdzi, że Pani Premier łaskawie zaproponowała podwyżkę PENSUM, to nie oznacza, że będzie wyższa PENSJA. Po pierwsze PEŁNE pensum w takim wymiarze (20 a docelowo 22 godziny) może być realizowane na kilka (zawsze krzywdzących) sposobów:
- łączenie pensum poprzez pracę w kilku szkołach, BY MIEĆ Z KILKU UMÓW 20 godzin (nieee, nie będzie wyższe, bo to nie są NADGODZINY!, nie, dojazdów się nie wlicza w rozliczenie - są one w ramach "działań statutowych")
- zwolnienie jednych nauczycieli, by inni mieli w danej placówce 20 godzin dydaktycznych (przy tablicy, przypominam)
- zgoda danego nauczyciela na obniżenie etatu czyli pensum (jeśli poniżej połowy etatu - nie ma możliwości realizowania stopni awansu, dostaje niższą wypłatę, choć "zadań statutowych" i "bezpieczeństwa" zostaje tyle samo).

Jak się więc ten nauczyciel rozlicza z 40 godzin, na które składają się "zadania statutowe" i "bezpieczeństwo"? Chciałabym mieć taką kartę magnetyczną z czytnikiem (w szkole oraz w domu). Np. zaczynam sprawdzać prace (polonista musi je robić, bo mu wymóg egzaminacyjny każe tego nauczyć) i cyk - kartą po czytniku, skończyłam - cyk. Niestety, nie ma takiego narzędzia. Czy dałoby się to robić w szkole? Nie ma miejsca przystosowanego do takiej pracy. Czego potrzebowałby nauczyciel, by nie "zabierać pracy do domu"? Pracowni, w której można uzupełniać dokumenty - nie gnieździkicha pokoju nauczycielskiego bez warunków do pracy, ale worklab z dostępem do biurka i zamykanej szafki, ze szkolnym sprzętem, wspólną drukarką/xero, ekspresem do kawy, gdzie można byłoby np. w spokoju sprawdzać prace, uzupełnić dziennik, przechowywać dokumentację szkolną). Mrzonka.

Co jeszcze jest "zadaniem statutowym"?
- przygotowanie do zajęć, zakup podręczników, materiałów, przyborów, pomocy dydaktycznych, aplikacji (za swoje środki)
- udział w szkoleniach nieopłacanych przez szkołę (wymóg KN dokształcania się i obowiązek raportowania z tego)
- wymóg udziału w doraźnych szkoleniach (realizowanych przez firmy-krzaki na odczep się i nie na podstawie zapotrzebowania kadry, tylko w ramach widzimisię MEN)
- obowiązkowe posiedzenia rady (średnio 2-3h/miesiąc)
- zebrania i konsultacje
- imprezy szkolne, apele oraz wycieczki i wyjścia dydaktyczne (nie ma stawek nocnych, nie ma nadgodzin, nie ma problemu, że już się przekroczyło to 40h...)
- przygotowywanie dokumentacji przebiegu nauczania
- przygotowywanie dokumentacji dotyczących uczniów SEN (IPET, opinie)
- przygotowanie wymaganych raportów i sprawozdań do celów statystycznych, SIO, klasyfikacyjnych
- prowadzenie dokumentacji wychowawcy oraz doraźne kontakty z rodzicami
- przygotowanie, prowadzenie i rozliczanie dokumentacji grantowej (dodatkowo odpowiedzialność finansowa)
- nawiązywanie współpracy z instytucjami zewnętrznymi (w tym sponsorzy oraz pisanie projektów, w tym KA1, KA2)
- prowadzenie szkolnych mediów (strona, bip, facebook...)
- dokonywanie zmian w aktach prawnych szkoły w ramach komisji
- posiedzenia zespołów przedmiotowych, cykliczne spotkania zespołu uczących w danej klasie w ramach podsumowania IPET

Co jest "bezpieczeństwem" poza tym, co na lekcji?
- obowiązkowe dyżury
- pilnowanie bezpieczeństwa na wycieczkach (całodobowo)
- cykliczne szkolenia BHP na terenie szkoły (5h - to akurat lubię)
- odpowiedzialność za zachowanie wychowanków (informowanie odpowiednich służb, pisanie pism, monity do rodziców, obciążające psychicznie spotkania naprawcze, odpowiedzialność osobista za kształtowanie postaw i nawyków)
- w młodszych klasach dbanie o higienę dzieci

Pierwsza fala komentarzy (troll-fake'ów) dotyczyła zmiany pracy, przebranżowienia. Owszem, to jest wykonalne. Dlaczego jednak, zamiast proponować odejście z zawodu, nie zawalczy się o jasne zasady organizacji tego zawodu (uporządkowanie, regulację, cokolwiek)? Czemu głoszone jest to drwiącym tonem - czyżbyście, moi drodzy hejterzy, nie wierzyli, że nauczyciel potrafi się przebranżowić? Co rok musimy adaptować (najczęściej) bzdury organizacyjne, przyjęte przez rząd w ramach przegłosowanego (naprędce, na chybcika) tego lub owego chaotycznie stworzonego i w pośpiechu procedowanego rozporządzenia/ustawy, w praktyce przewracających do góry nogami organizację pracy w szkole i zasady jej funkcjonowania. Pod tym kątem zmieniamy naprędce statuty oraz (w rezultacie) formy i cele własnej pracy - i co? Potrafimy! Jestem ciekawa, który zawód doświadcza tylu radykalnych zmian i potrafi je, by nie ośmieszyć zmieniających, wprowadzić - "z biegu" i w poczuciu bezsensu ale pod przymusem zwolnienia z pracy - ku dobru odbiorców, czyli uczniów?

Już w pierwszych dniach strajku pojawiły się również zarzuty, że zamiast siedzieć w szkołach, powinniśmy od razu wyjść na ulice. Niestety, nauczyciele nie mogą tak zrobić - muszą strajkować w miejscu pracy, każdego dnia podpisywać listę strajkową tam, gdzie mieliby w tym czasie lekcje, dlatego protest na ulicach możliwy byłby do zorganizowania jedynie wieczorem. W imieniu nauczycieli przez ostatnie tygodnie protestowali na ulicach wspierający nas uczniowie i rodzice, za co z całego serca dziękujemy.

Kolejnym zarzutem było to, że zależy nauczycielom "tylko na kasie". Przypominam więc, że zgodnie z ustawą (https://www.lexlege.pl/ustawa-o-rozwiazywaniu-sporow-zbiorowych/art-17/) przedmiot sporów zbiorowych może odnosić się WYŁĄCZNIE do "warunków pracy, płac lub świadczeń socjalnych oraz praw i wolności związkowych pracowników lub innych grup, którym przysługuje prawo zrzeszania się w związkach zawodowych." 

Przypomnę też, że postulaty znane były stronie rządzącej już w styczniu 2019, ale zostały zignorowane, mimo ostrzeżeń dot. strajku. Protest mógł się zakończyć zanim się rozpoczął, żaden z egzaminów nie musiał być "zagrożony". Nawet w pierwszych dniach strajku, zamiast potraktować poważnie protest, strona rządząca wolała wprowadzić zmiany w zasadach, dając nauczycielom do zrozumienia, że w rzeczywistości nie są potrzebni. Myślę, że jakakolwiek grupa społeczna czy zawodowa, która byłaby w tym momencie w sytuacji nauczycieli, czułaby się równie upokorzona, jak jest to obecnie z protestującymi.

Protestowałam przeciwko braku logiki i systemowi sprzyjającemu nadużyciom. DLACZEGO TY NIE PROTESTOWAŁEŚ ZE MNĄ?

Chciałabym ewolucji, a nie rewolucji:
- 40h/tydzień płatne za każdą godzinę, za tablicowe wyższą stawkę, za pozostałe "do dyspozycji/w celu realizacji zadań statutowych" trochę niższą;
- płatne nadgodziny (dodatkowo za lekcje - jakiś grosz więcej, by nie było to rozliczane jak po prostu godzina do dyspozycji, a szczególnie za te przewyższające 40h - posiedzenia, wycieczki, stawka nocna za dyżury na wycieczkach i np. maratonach filmowych)
- pracownia, w której można uzupełniać dokumenty - worklab z dostępem do biurka i zamykanej szafki, ze szkolnym sprzętem i miejscem do spokojnego spożycia posiłku; tu w pozostałe 22/tydzień chciałabym sprawdzać prace, uzupełnić dziennik, kompletować i przechowywać dokumentację szkolną, kontaktować się z rodzicami, przeprowadzać indywidualne konsultacje dla uczniów, przygotowywać lekcje, fakultety, nagrywać podcasty i screencasty dla uczących się online, itp. ...
- kategoryczny zakaz zabierania pracy do domu
- dodatkowe przynajmniej dwa stopnie awansu, by można było uzyskiwać wyższe wynagrodzenie, a nie umierać finansowo po dyplomowanym
- jasne zasady przydzielania "zadań statutowych" (rzecznik praw nauczyciela jako funkcja konieczna np. ds. mobbingu)
- jasne zasady obdarzania motywacyjnym/premią
- równe stawki za wychowawstwo (każda grupa ma jakąś specyfikę, więc nie ma sensu się licytować, kto ma trudniej: przedszkolanka czy wychowawca technikum)
- 1% za wysługę lat wzrastające do końca trwania pracy
- składki socjalne po części przeznaczane na szkolny fundusz strajkowy
- klasy maksymalnie 25 osobowe
- plan pracy szkoły i imprez obowiązkowo zatwierdzany do 25 września, wraz z odpowiedzialnymi, podobnie plan protokołowania
- klasy obdarte z pruskości - nowoczesne przestrzenie edukacyjne, edukacja w działaniu, interdyscyplinarność, modułowość, projekty, wygodne miejsca do siedzenia i chill-out'u
- diagnoza psychologiczna i dokumentacja SEN obowiązkiem psychologa szkolnego zatrudnionego na pełny etat w jednej placówce
- w każdej szkole pielęgniarka dyżurna zatrudniona na pełny etat

Zdjęcie
Czuję się jak ta biedna mysłowicka kopalnia. Rujnowana i rozkradana, z niepewną przyszłością odnośnie zmiany swego zastosowania.


1 komentarz: