Zaczynam 8 rok jako #MIEE (Microsoft Innovative Educator Expert). Otrzymałam badż cyfrowy w Credly, więc mam nawet poświadczenie posiadanych w tym zakresie umiejętności. WOW.
Kiedyś.
![]() |
| EE, Paryż, 2019 |
Kiedyś również organizowane były wyjazdowe #EE (Education Exchange) - paryskie spotkanie (POCZYTAJ) było najciekawszym i najlepiej zorganizowanym, w jakim wzięłam dotąd udział. Zdjęcie główne do tego artykułu zostało zrobione właśnie wtedy - podczas projektowania zadań dot. dostępności i edukacji włączającej na platformie Minecraft Education w zespole osób z różnych krańców świata. Kiedyś podczas Bett Global organizowane było spotkanie tylko dla MIEE. Czułam się ważna, wyróżniona, wysłuchana, zaopiekowana. Moja konferencyjna plakietka była troszkę inna, bo przecież reprezentowałam głównego sponsora inicjatywy, mogłam dzięki temu zrealizować bezpłatnie egzamin certyfikowany, czy brać udział w warsztatach "na pięterku" hali ExCell.
Kiedyś organizowane były również comiesięczne #MSFTEduChat na Twitterze (X). Dzięki przydzielonemu mi kilkukrotnie zadaniu moderatora poznałam w praktyce stosowanie wielu narzędzi, zanim w ogóle użyłam ich później w pracy z uczniami. Mogłam zobaczyć entuzjazm ludzi z całego świata, zainteresowanych tematem edukatorów dzielących się pomysłami podczas dyskusji tematycznej. Kiedyś. Potem inicjatywa przestała być przydatna (komu, hmm?).
| Niepotrzebne już? |
Kiedyś obiecywano nawet, że dla MIEE zorganizowany zostanie specjalny sklep ze zniżkami np. na abonament na MSFT365 (tak, sama sobie opłacam od 9 lat), na jakieś firmowe gadżety (dobrej jakości koszulka, długopis...), na poszerzone aplikacje (np. Copilot Plus). Kiedyś. Na obietnicach się skończyło.
Owszem, mam dostęp do platformy MSFT Learn z kursami (haha, tak naprawdę każdy, kto ma konto Microsoft, ma taki dostęp) i czasami dostaję powiadomienia o ciekawych onlajnach z gadającymi głowami chowającymi się za pokazem slajdów (na które zarejestrować się i tak może każdy).
Dlaczego MIEE powinni dostawać od Microsoft więcej?
Przede wszystkim, jesteśmy grupą obecnie 43 tysięcy darmowych beta-testerów narzędzi edukacyjnych. Paradoksalnie, Microsoft w oficjalnych przekazach kreuje MIEE na jakąś elitę elit z tajemniczego edu-klubu (PRZECZYTAJ), gdy w rzeczywistości wykonujemy praktyczną pracę (tak, pracę!) analityczną (pisałam na ten temat, POCZYTAJ), o czym jest tak jakoś dziwnie cicho. Wielu z nas używa produktów i akceleratorów Microsoft na lekcjach, sprawdzamy je w praktyce, zestawiamy (app-smashing), nagrywamy poradniki, piszemy blogi, oznaczamy MSFT w postach, w hasztagach (spreading marki), wskazujemy przestrzenie do wykorzystania, wymyślamy potencjał rozwojowy, zgłaszamy bugi, prezentujemy inspiracje bazujące na produktach MSFT, zachęcamy (ups, czyli to już druga funkcja związana z promocją?) innych nauczycieli/programistów/ludzi info-tech to przetestowania (a co za tym idzie - ich szefów, organy prowadzące, administratorów - do zakupy licencji).
Nie robimy tego za coś - po prostu, idąc na fali dopaminy, bo coś udało nam się w ciekawy (i skuteczny) sposób zrobić w klasie (przy okazji przy pomocy narzędzi Microsoft), chcemy się dzielić tym ze światem, podobnie, jak opowiedzielibyśmy to koledze lub koleżance w pokoju nauczycielskim (zapewne z wypiekami na twarzy, intensywnie gestykulując).
I ktoś tę falę entuzjazmu w cyniczny sposób wykorzystuje. Czy słowo "cynicznie" jest przesadzone? Sami poddajcie ocenie. Jakim liderem jest MSFT? Czy ta firma mnie buduje, czy po moim karku się wspina?
| [grafika z X od @milanicreative] |
Nie oczekujemy oficjalnych umów (jednak czyż certyfikat wydawany na cały rok szkolny nie jest w jakimś stopniu taką umową?), a wyłącznie szacunku i docenienia. Docenienia wyprzedzającego, a nie post factum, czyli bazującego na upokarzającym upominaniu się (tak, jak robię to właśnie teraz).
Ktoś może napisze, bym się nie zgłaszała w takim razie. Po co mi ten cyfrowy certyfikat, rozczarowanie i czas poświęcony na wypełnienie aplikacji przypominającej rozbudowany raport?

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz