
Zaczęłam sobie zadawać pytania:
Czy uczę tylko pod egzamin?
Czy moi uczniowie lubią literaturę dzięki temu, co robimy na lekcjach?
Jak sprawić, by nauczanie gramatyki i języka znalazło uznanie wśród uczniów i wpisało się w szerszy kontekst działań?
Jak powiązać szereg lekcji czymś więcej, niż tylko motywem lub tematem działu?
Jak sprawić, by uczniowie w naturalny, spontaniczny sposób wykorzystywali umiejętności z jednego działu do wykonywania czegoś w kolejnym dziale?

oraz szersze:
Liczy się średnia, czy umiejętności?

Liczy się budowanie więzi, czy wyścig szczurów bądź błędny, owczy pęd?

Jakich uczniów chcę w klasie - genialnych indywidualistów, z których wybrane jednostki zgarną dla mnie nagrody w prestiżowych konkursach, czy drużynę, w której każdy znajdzie dla siebie miejsce, bo każdy wie, jakie są jego mocne i słabe strony, a mimo to w zespole ich działanie jest niezbędne?
Która umiejętność jest potrzebna moim uczniom - czytanie selektywne, czytanie ze zrozumieniem, czy kompleksowy krytyczny odbiór informacji?
Czy moi uczniowie mają być koneserami literatury, snobami cytującymi fragmenty klasyki, czy młodymi ludźmi, którym literatura pomaga kształcić ich postawy?
Co zrobić, by "czytanie" innych tekstów kultury stało się równie ważne jak poznawanie literatury?