Czasami wybieram się na konferencję, by utwierdzić się w przekonaniu, że to, co robię, jest poprawne. Dziś na przykład poznałam nazwę metody stosowanej przeze mnie od ponad 10 lat - to działania arteterapeutyczne :)
Prace uczniów pań A. Kiwackiej i J. Letkiewicz-Zamory.
Pojęcie to usłyszałam podczas dzisiejszego Festiwalu WOM Nowe Inspiracje. Prowadzące warsztat A. Kiwacka i J. Letkiewicz-Zamora zaproponowały różnorodne ćwiczenia z wykorzystaniem lektur.
Okazało się, że stosuję podobne metody, co niezmiernie mnie ucieszyło, bo do tej pory myślałam, że to coś (zwane kiedyś przekładem intersemiotycznym) w moim wydaniu ma trochę niezbieżną z definicją realizację. A tu okazuje się, że jest to odrębny obszar metodologiczny.
Punktem wyjścia do rozważań były zapisy podstawy programowej, gdzie wyraźnie określone jest, że poza poznawaniem języka, uczeń musi również umieć sfunkcjonalizować swoją wiedzę, a umiejętności służyć mają mu w życiu i pracy nad samym sobą. Umiejętne selekcjonowanie informacji prowadzi do bycia aktywnym w życiu społecznym, bo rozumie się przemiany zachodzące w świecie. Jak wskazały autorki warsztatów, bardzo często jest to informacja pomijana przez nauczycieli.
Gazeta
Na tę czynność przeznaczam dużo czasu. Założenia metody i jej realizację szczegółowo opisałam w czasopiśmie "IT w Edukacji" - PUBLIKOWANIE GAZETKI SZKOLNEJ
Niezależnie, jaką formę wybierzemy, należy pamiętać o wyćwiczeniu wcześniej z uczniami podstawowych form publicystycznych, muszą znać zasadę kompozycji "jedynki" oraz reguły obowiązujące przy redagowaniu tytułów. Najlepiej zacząć od analizy reklam i technik manipulacyjnych.
Plakaty wykorzystane podczas TEG 2013.
Mechanizm jest prosty - należy doprowadzić do operowania wiedzą na tyle, by nie powielać już wcześniejszego wykorzystania. Mity mogą być nużące, ale jak poprosimy o wykonanie tabloidu czy gazety o randze prasy brukowej, uczniowie się rozbudzają i łączą zabawę z nauką.
Szczególną frajdę mają podczas wymyślania tytułów artykułów - romanse Zeusa, krwawa jatka podczas konkursu Apolla i Marsjasza, Hermes zdradza sekrety wyprawy Orfeusza, reklama ambrozji, zaproszenie na Olimp itd.
Innym sposobem jest przygotowanie "jedynki" w oparciu o konkretną lekturę. Prowadzące warsztaty zaproponowały "Wiadomości z Werony" (moda ślubna, zakład pogrzebowy, historia romansu, ogłoszenie o balu u Capuletów, definicja miłości, ojciec Laurenty winny itd.).
Wykorzystywałam podobną metodę do pracy z lekturami:
"Syzyfowe prace"
przykłady artykułów: tragiczne znalezisko - nauczyciel Kawka nieżywy, kolejna chłosta w szkole, idea panslawizmu, ogłoszenia z bursy, sukcesy korepetytora ze wsi, atak na Majewskiego, sprawozdanie z wizyty w teatrze, park - miejsce schadzek okiem podglądacza, protest uczniów w sprawie szkół koedukacyjnych, emancypantki z Birutą na czele, złapano kolejnego łapówkarza, Sztetter zalany łzami, prawda o intrydze-rola w polityce dyrektora i inspektora radcy Somonowicza i wychowawcy Majewskiego, kartka z pamiętnika Biruty, tajemnica Górki rozwikłana, sekrety stancji u Przepiórzycy, tajemnice ojca Borowicza, prawdziwe losy strzelca Nogi itd.
oraz "Krzyżacy"
przykłady artykułów: uroczysty pogrzeb królowej Jadwigi, sprawozdanie z bitwy pod Grunwaldem, oferty sprzedaży oręża, porwanie Danusi, tajemne sposoby leczenia odkryte, spisek Krzyżaków, szalony Mazur, tortury to barbarzyństwo itd.
Zasada jest prosta. Przygotowuję dla każdej z grup dwa arkusze - jeden czysty, a drugi tej samej wielkości do wyrysowania ramek granic artykułów (jak w kreatorze MS Publishera).
Wyrysowane ramki można podpisać ołówkiem (przy użyciu okna i starej metody odbijania przerysowujemy ramki na czystą kartkę). Z jednej wycinamy ramki i rozdajemy członkom grupy do wypełniania treścią artykułów różnego typu. Należy pamiętać o różnicowaniu czcionki, w reportażu musi być lead, tytuły musza mieć funkcję odpowiednią do treści (impresywną, fatyczną, ekspresywną). Planujemy też ilustracje i podpisy pod nimi. Można przygotować każdej grupie na wzór "jedynkę" wybranego dziennika.
Uczniowie pracują z lekturą. Mogą korzystać z internetu. Uczą się dzielić zadaniami. Ukończone artykuły są przyklejane w odpowiednim miejscu na czystą matrycę, ramki można ozdabiać, cieniować - co kto lubi :)
Wczuwając się w klimat lektury poprzez tworzenie osadzonej w fabule gazety, łatwo jest doprowadzić ucznia do identyfikacji z poznanym tekstem. Ułatwienie rozumienia dokonuje się poprzez operowanie informacjami zawartymi w lekturze - nie są one powielane, a wymuszane jest inne spojrzenie, tworzenie fanfiku, uzupełnianie wątku z sugerowaniem odpowiedniego stylu (tworzonego intuicyjnie lub na podstawie analogii, obserwacji tekstu bazowego) czy sposobu rozumowania właściwych dla danej epoki.
Komiks
Zanim poznałam aplikacje internetowe, starałam się wykorzystywać komiks papierowy w formie książeczki. Praca nie obejmowała całego utworu, a dane wydarzenie lub wątek (np. z lektur "O Sindbadzie Żeglarzu", "Akademia Pana Kleksa"). Wykorzystywałam również słuchowisko do tworzenia planu wydarzeń w obrazkach (np. "Lilie"). Zarówno jedna, jak i druga praca jest działaniem podsumowującym, zbiera umiejętności wyćwiczone przy okazji omawiania treści danej lektury.
Inaczej niż autorki dzisiejszych warsztatów stosuję wprowadzanie zagadnień dot. warstwy problemowej. Po analizie tekstu następuje u mnie operowanie tekstem, czyli prace różnego typu, a dopiero potem jest to, co "poważne", czyli uczniowskie auto-odniesienie tekstu poprzez postawienie problemu, zmierzanie się z problemem, rozpoznanie zagadnienia utożsamienia z postacią. Już na pierwszych zajęciach we wrześniu uczniowie wiedzą, jak rozumiem sens uczenia się języka polskiego. Z jednej strony podkreślam, że literatura, która wyrasta z doświadczeń społecznych autorów, może być traktowana jako wielki zasobnik wzorów i antywzorów, dobrych i złych dróg przejścia przez życie, a ma tę zaletę, że uczniowie poznają nie tylko moment wyboru (i towarzyszące mu spięcia i wahania), ale również nierzadko konsekwencje działań. Nie jest ważne, że mówimy o fikcji - jej źródłem są żywe, ludzkie emocje, które powołały daną kreację tekstową, co jest drugą przyczyną: rozumienie złożoności ludzkiej, bycie wrażliwym, ćwiczenie empatii. Po trzecie w końcu - i to podkreślam usilnie - jeśli rozumiesz to, co czytasz, nie dasz się oszukać, nie wystawisz się na pośmiewisko, zrozumiesz intencje mówiącego do ciebie człowieka (bezpośrednie lub ukryte), choćby ten człowiek maskował się lub ukrywał pod postacią tekstu w sieci, komentarza, reklamy.
Stąd konieczność operowania tekstem, zmuszania ucznia do przemyśleń. W tym celu na lekcjach staram się zawsze stosować krótką odpowiedź w formie podsumowania (i upewniłam się dziś, że to dobra praktyka), czasem zadaję takie zadanie do przygotowania w domu. Staram się, by moje pytanie nie było tendencyjne (utrudniam znalezienie odpowiedzi na asku, czy bryku).
Można również wykorzystać arteterapię do utrwalania umiejętności np. charakterystyki. Narysowany potworek jest na przykład świetną inspiracją do opisywania jego wyglądu, wymyślania cech charakteru, projektowania życiorysu, czy domniemywania przyczyn i skutków na bazie wyglądu.
By ćwiczyć wyobraźnię uczniów, łatwość uplastyczniania tekstu, warto często wykorzystywać schematy obrazkowe, których analiza prowadzi później do interpretacji symbolu. Często stosuję tę technikę w przypadku wierszy oraz scen symbolicznych (śmierć Zygfryda de Löwe, śmierć Danusi, śmierć Rolanda).
Autorki warsztatów zaproponowały ciekawą metodę tworzenia znaczeń symbolicznych poprzez próbę takiego ujęcia postaci z odwiedzanych przez Małego Księcia planet, by element graficzny oddawał istotę danego bohatera, a wymyślone hasło stanowiło bezpośrednie odniesienie do istoty Bankiera, Pijaka, Geografa itd. Uczeń musi dobrze przemyśleć słowa mieszkańca danej planety oraz reakcję Małego Księcia, by odkryć istotę postaci. Należy też stosować metaforę, by hasło reprezentowało dominującą cechę charakteru bohatera, określało go w pełni. Nie zgadzam się jednak, że po dyskusji i omówieniu przez grupy stworzonych plakatów, należy zadać uczniom do rozważenia zagadnienie, z którą postacią lub postaciami się utożsamiają. Mieszkańcy planet są negatywnymi przykładami, a moim zdaniem nie jest dobrze, gdy uczeń określa siebie na bazie wady. Zadałabym raczej pytanie, czy zachowania podobne do ukazanych w książce są obecne w codziennym życiu, jakie są tego przejawy. Czwartą warstwę interpretacyjną Małego Księcia poświęca się na ukazanie hipotezy, iż tekst jest przedśmiertnym mgnieniem, rozliczeniem z dorosłością umierającego pilota, którego dziecięca dusza podsumowuje to, czego doświadczyła w świecie dojrzałym oraz jak owa dojrzałość zawłaszczała sukcesywnie niewinność dziecięcości duszy. W takim rozumieniu można swobodnie badać mieszkańców planet jako zarówno obrazów świata dorosłych, jak i etapy umykania przed dziecięcą spontanicznością w struktury wiążące (praca, mania czasu, obsesja zajęcia). Uczniowie mogą wtedy próbować wyróżnić, co się traci, jaka jest cena stania się dorosłym. Końcowa odpowiedź - czy można być dorosłym i zachować w sobie czystość duszy - istnieje, gdyż to przyjaźń, miłość, cierpliwość w poznawaniu drugiej osoby i otaczającego świata sprawiają, że człowiek potrafi się oprzeć mechanizmom depersonalizującym jego istotę. Prowadzenie dyskusji w takim kierunku jest imho lepsze od paraleli.
Graf może być o wiele ciekawszy, gdy wykorzysta się nowe technologie. Najważniejsza jest swoboda i radość z wykonywanej pracy. Można najpierw wykonać projekt, wykorzystując wszystkie dostępne informacje encyklopedyczne, a później przenieść wynik do danej aplikacji.
Autorki warsztatu przedstawiły bardzo ciekawy sposób wykorzystania utworu "Latarnik". Polega ona na wykonaniu makiety pod tytułem "Moja latarnia-miejsce na ziemi". Uczniowie tworzą przestrzenną kompozycję, która ma oddawać swoimi kolorami i elementami to, co ich zdaniem jest dla nich osobiście najważniejsze. Dodatkowo muszą opracować opis własnej latarni, a następnie podczas dyskusji obronić elementy swojej makiety.
Zupełnie odkrywcze były dla mnie metody K. Michalskiej, która zorganizowała całą lekcję o S. Lemie w formie "wędrowania" po stronie www poświęconej pisarzowi. Zadanie wykonywane jest po lekturze wybranego opowiadania (uwielbiam "Jak ocalał świat" o maszynie i zawistnym Klapacjuszu) i próbie zmagania się zarówno z treścią, jak i przesłaniem (moim zdaniem powinno się uczniów pozostawić wyłącznie z analizą świata przedstawionego i bohaterów, pobawić się językowo w murkwie i nibnice, ale interpretację przenieść na sam koniec, po zajęciach ze "stroną Lema"). Odszukane elementy na stronie stanowiły punkt wyjścia do wykonywania poleceń. Poniżej zeskanowana karta pracy, otrzymana na warsztatach:
Niesamowitym sposobem na ćwiczenie struktury trzech aktów okazał się materiał, przygotowany do analizy filmu "Drżące Trąby".
Powyższy film jest ciekawym zjawiskiem filmowym i jeśli połączyć w blok zagadnień groteskę Mrożka ("Słoń" Osieckiej na Ninatece), warstwę językową i animację z filmu, otrzymujemy spójny dział, który uczniowie łatwo później zidentyfikują. Utrwaleniu służyć może przygotowana przez autorkę warsztatów tabela:
Warto uczestniczyć w konferencji?
Jak widać, zawsze znajdzie się coś ciekawego, inspirującego. Dzisiejsze spotkania z jednej strony dały mi potwierdzenie, że moje metody są dobre, bo nieznane mi osoby pracują dokładnie tak samo i odnoszą sukcesy. Jak każde takie przedsięwzięcie (a chylę czoła przed organizatorami, bo i targi książek, i pokazy uczniów ze szkół zawodowych (kucharze i ich przekąski - suuuuper), i oferty muzeum i skansenu, i 30 paneli warsztatowych, i różni ludzie (od profesorów, przez nauczycieli, trenerów, pracowników IPN, CEO, UŚ, fundacji (SWOI), doradców metodycznych, podróżników, autorów programów i podręczników, medioznawców, dyrektorów, praktyków, do zafascynowanego demonologią śląską pana Adama Podgórskiego - wyjątkowo ciekawa postać). Nawet - co było dla mnie zdumiewające i bardzo sentymentalnie przyjęte - był RADIOWĘZEŁ (!!) po dawnemu cudownie skrzeczący nie w porę (a raz nawet nie został wyłączony i wszyscy przez minutę podsłuchiwali we wszystkich salach tajemnic pokoju nadawczego) ;p Co było żenujące? - osoby spóźniające się i przeszkadzające, cisnące się na siłę na warsztat, by tylko w zębach wytaszczyć (wyszarpać niemal dla siebie) święty papierek-zaświadczenie. Mimo to WOM stanął na wysokości zadania, widać było chęć do współpracy z różnymi osobami dla potrzeb nauczycieli przybyłych na spotkanie (takie działanie ponad podziałami dla większego dobra). Była to również okazja do spotkania znajomych (niektórych widywanych przez ostatnie kilka lat tylko na fejsbuczku) - Marta Bruczyńska, Paweł Lekszycki, Anna Czarlińska-Wężyk :D
Jak widać, zawsze znajdzie się coś ciekawego, inspirującego. Dzisiejsze spotkania z jednej strony dały mi potwierdzenie, że moje metody są dobre, bo nieznane mi osoby pracują dokładnie tak samo i odnoszą sukcesy. Jak każde takie przedsięwzięcie (a chylę czoła przed organizatorami, bo i targi książek, i pokazy uczniów ze szkół zawodowych (kucharze i ich przekąski - suuuuper), i oferty muzeum i skansenu, i 30 paneli warsztatowych, i różni ludzie (od profesorów, przez nauczycieli, trenerów, pracowników IPN, CEO, UŚ, fundacji (SWOI), doradców metodycznych, podróżników, autorów programów i podręczników, medioznawców, dyrektorów, praktyków, do zafascynowanego demonologią śląską pana Adama Podgórskiego - wyjątkowo ciekawa postać). Nawet - co było dla mnie zdumiewające i bardzo sentymentalnie przyjęte - był RADIOWĘZEŁ (!!) po dawnemu cudownie skrzeczący nie w porę (a raz nawet nie został wyłączony i wszyscy przez minutę podsłuchiwali we wszystkich salach tajemnic pokoju nadawczego) ;p Co było żenujące? - osoby spóźniające się i przeszkadzające, cisnące się na siłę na warsztat, by tylko w zębach wytaszczyć (wyszarpać niemal dla siebie) święty papierek-zaświadczenie. Mimo to WOM stanął na wysokości zadania, widać było chęć do współpracy z różnymi osobami dla potrzeb nauczycieli przybyłych na spotkanie (takie działanie ponad podziałami dla większego dobra). Była to również okazja do spotkania znajomych (niektórych widywanych przez ostatnie kilka lat tylko na fejsbuczku) - Marta Bruczyńska, Paweł Lekszycki, Anna Czarlińska-Wężyk :D
Drogi czytelniku, czy Ty też stosujesz na lekcji przekład intersemiotyczny i arteterapię? Może wykorzystujesz do tego aplikacje cyfrowe, jak robi to na przykład Jolanta Okuniewska - ANDERSEN NA TABLECIE ? Podziel się swoimi pomysłami :)
Joanno wykorzystałam pomysł na prasowe "jedynki". Świetna sprawa, prosta w realizacji.
OdpowiedzUsuńPrzygotowałam wcześniej przykłady jedynek ze strony http://www.press.pl/jedynki/dzienniki/?dzien=2014-05-09&id_s=1 . Omawialiśmy ich kompozycję, elementy, które powinny się znaleźć na pierwszej stronie, a następnie uczniowie w grupach na dużych akuszach przygotowywali własne "jedynki". Klasa 1 gimnazjum pracowała nad Zemstą. Dla klasy 2 liceum przygotowałam wczesniej krótką powtórkę na temat publicystyki polskiej, rozmawialiśmy o rozwoju gatunku publicystycznych w pozytywizmie, a następnie uczniowie tworzyli jedynki związane z treścią Lalki. Świetna zabawa, zaangażowanie uczniów, współpraca w grupach, a przy okazji "oswajanie" z treścią lektury, którą niestety nie wszyscy uczniowie przeczytali. Zaskoczyło mnie in plus zaangażowanie młodzieży, bo nie było tzw. pasażów na gapę, którzy nic nie robiąc, żerowali na innych. Jeszcze raz dzięki za dobry pomysł.
Super! Jestem szczęśliwa, że moje pomysły się przydają :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe pomysły, na pewno je wykorzystam, kiedy czytam tego typy opisy znowu odzyskuję chęć uczenia. Zapraszam na moją stronę, którą prowadzę dla moich dzieci. Staram się prowadzić lekcje inaczej, ale ciągle mam wrażenie, że to mało. mojelekcje1.jimdo.com
OdpowiedzUsuńSuper, już odwiedzam!
Usuń