piątek, 3 stycznia 2020

Storytelling w metodzie scaffolding

W tym roku stawiam na SEL (social-emotional learning), CBL (challenge-based learning w tym również włączenie mechaniki gier do zadań) i wzrost zaangażowania uczniów poprzez oddanie im pola do samodecydowania. 

Mam nadzieję, że dzięki temu osiągnę mój nowy cel: nauczę uczniów krytycznego odbioru informacji.
Źródło: blooms-taxonomy-verbs-for-critical-thinking


W tym roku mam przyjemność prowadzić, poza językiem polskim, również zajęciami wiedzy o kulturze. To nowe doświadczenie, ale również duża swoboda realizowania projektów. Ponieważ zagadnień z tego przedmiotu jest dużo, a godzin jak na lekarstwo, postanowiłam połączyć kształcenie wielu umiejętności w jednym projekcie. Nie ma on jeszcze tytułu - może Wy spróbujecie go jakoś nazwać? Uczniowie o kolejnym etapie zadania dowiadują się bezpośrednio przed nim (nie objaśniam na początku wszystkich zadań, informuję tylko o kolejnym i mówię, ile ich w sumie będzie). A oto jak przebiega:

I. POSZUKIWANIE

Pierwsze zadanie, to znalezienie muralu, informacji o nim oraz kojarzącą się z treścią/symboliką muralu książką. Uczniowie nie muszą tego przygotowywać pisemnie. Ważne, by potrafili to podać, gdy przyjdzie czas. Na realizację zadania mają tydzień.

Jak uczniowie radzili sobie z tym etapem? Na dwie klasy (czyli około 70 osób) tylko 1 osoba nie przygotowała się. Większość, nawet jeśli nie zabierali się do zadania w domu, znalazło lukę w moim poleceniu (wcale nie było podane, ze zdjęcie muralu trzeba było zrobić samodzielnie, więc można było po prostu zapisać sobie link do zdjęcia w sieci).

Niektórzy uczniowie, nauczeni może na wcześniejszym etapie edukacji, napisali elaboraty w zeszytach (choć kilkukrotnie powtarzałam, że nie ma takiej potrzeby, a ważne jest, by umieć potem z tego skorzystać). Taka sytuacja buduje również zaufanie - uczniowie przekonani, że czegoś nie przemyślałam lub zapomniałam, zaczynają mi ufać, że planowane przeze mnie działania mają sens. 

II. PODZIAŁ NA ZESPOŁY I WYPEŁNIANIE MATERIAŁÓW

Drugi etap początek ma zabawny. To uczniowie klas pierwszych, zupełnie się nie znają, widzą siebie od tygodnia. Przygotowani, ze smartfonami w rękach, są nastawieni na to, że będę wyłapywać do odpowiedzi na zadany temat, a ja, no cóż, uwielbiam tę ich konsternację, szeroko otwarte oczy pytające "Ale jak to?". Na początku następnej lekcji należy podzielić uczniów na grupy (maksymalnie czteroosobowe). Wykorzystuję do tego generator liczb losowych, albo koło fortuny (https://www.classtools.net/random-name-picker/), ale to trochę trwa, choć warto poświęcić ten czas, by zobaczyć ich oczekiwanie i ciekawość, z kim będą w zespole.


Grupy siadają obok siebie (najlepiej tak, by pomiędzy sobą mieć ławkę. Otrzymują kawałek rolkotapety, na której realizują zadanie w oparciu o swoje murale.


Najtrudniejszy jest pierwszy element: wspólny motyw. Uczniowie układali obok siebie komórki z wyświetlonymi zdjęciami i ponad 15 minut zajęło im poszukiwanie, jakie zagadnienie może łączyć wszystkie cztery. Warto w tym czasie wędrować od grupy do grupy i wspólnie z uczniami patrzeć na ich przykłady i na głos się zastanawiać, z czym który element street artu się kojarzy. W ten sposób niechcący powtarzamy zagadnienia motywu, toposu, symboliki. Motyw nie może być tezą, hipotezą, powinien ograniczać się do maksymalnie dwóch wyrazów.

Następnie należy znaleźć cztery dowody na realizację motywu, łącząc w jednym dowodzie przynajmniej dwa murale. Jeśli jest to motyw miłości, uczniowie powinni np. wypisać, że zarówno w muralu X jak i Y mowa miłości ukazany jest za pomocą symbolicznych barw albo symboli. Oczywiście, dowód może dotyczyć wszystkich czterech - należy zwracać uwagę na formułę dowodu. Nie jest ważne, że na muralach jest odniesienie do motywu, ale JAK jest to zrobione i W JAKI SPOSÓB się to ujawnia. Ćwiczymy w ten sposób formułowanie dowodu trafnego i szczegółowego. jeśli uczniowie mają informacje o autorach muralów, mogą sprawdzić, czy ujęty motyw nie wiąże się również z podobnymi doświadczeniami życiowymi twórców. W ten sposób ćwiczymy pogłębianie dowodów.

Następnie uczniowie formułują wspólnie odpowiedzi na dwa pytania i zapisują je na swojej karcie pracy.

Czy łączy was forma? Uzasadnijcie.
Jaka lektura pasuje do wszystkich naszych murali? Uzasadnijcie.

III. BUDOWANIE POSTACI, PLANOWANIE HISTORII

Kolejna lekcja, to nadal praca w zespołach. Na odwrocie kartki, na której prowadzona była praca poprzednio, uczniowie najpierw po przedzieleniu przestrzeni na pół, pracują po prawej stronie, tworząc model bohatera. Wyobrażają sobie, że postać ta myśli o motywie, który uczniowie odkryli odnośnie murali (ale nie myśli o muralach) i projektują, kim ta osoba mogłaby być.  Są to bardzo ożywione zajęcia, bo gdy uczniowie (upewniwszy się najpierw kilkukrotnie) upewniają się, że postać może być kimkolwiek, tworzą albo karykaturę, albo postać fantastyczną, albo obarczoną rzeczywistymi doświadczeniami. Doskonale można wtedy poznać zespół. Doświadczam wtedy jako dorosły mnóstwa pozytywnych emocji, gdy angażują się naprawdę wszyscy, prześcigają się w cechach i pomysłach. Co najważniejsze, uczniowie poznają się nawzajem, nabierają do siebie zaufania, co będzie niezbędne w kolejnym etapie zadania.


IV. PRACA NAD HISTORIĄ

Przychodzi czas na lewą stronę. Ten etap nie musi się zakończyć na lekcji, ważne jednak, by uczniowie stworzyli pomysł. Jeśli praca na storyboardzie jest dla nich trudne, mogą tworzyć historię w punktach. Zasadniczo nie upieramy się, by uczniowie wypełniali na karcie pracy wszystko tak, jak my sobie zaplanujemy. Ważne, by wszystko było. Jeśli są osoby, które chcą robić notatkę kolorowo (a byli tacy, którzy pięknie ozdabiali swoje prace), to dajemy im wolność, rozumiejąc, że właśnie ta aktywność sprzyja ich skupieniu i pracy. jest to z korzyścią dla zespołu.

Wracając do historii, co trzeba zrobić? Połączyć.

Należy zaplanować historię, w której wymyślony przez uczniów BOHATER przeżywa jakieś zdarzenie związane z MOTYWEM. Podczas wydarzeń, w których bohater uczestniczy, obserwuje MURALE, które pozwalają mu dojść w życiu do rozwiązania jakiejś zagadki lub ułożyć coś w jego życiu. Wędrówka (może być na matrycy koła Campbella - jeśli mamy czas, możemy uczniom przybliżyć tę teorię) ma skłaniać bohatera do odniesień z pamiętanej przez niego KSIĄŻKI, dzięki czemu znajduje wyjście z sytuacji i zaczyna nowy etap w swoim życiu.

Wierzcie mi, ten moment, gdy wszyscy w klasie milczą i patrzą na mnie z niedowierzaniem, jest wart wszystkich skarbów świata. Rozumieją teraz, że to, nad czym pracowali tyle czasu, ma zaistnieć jako wspólny wytwór. 

Zadania nie ułatwiam, ponieważ historia musi być zaprezentowana. Musi być czytający (najlepiej, gdy cały zespół czyta, a jeszcze lepiej, gdy mówi). W tle musi się pojawić przynajmniej 12 slajdów, stanowiących tło do historii. Na slajdach muszą się pojawić uczniowskie murale oraz przynajmniej po jednym powiększeniu danego elementu, nad którym bohater się zastanawia. Historia musi mieć tytuł związany z motywem (pierwszy slajd) i na którychś z ostatnich musi się znaleźć odniesienie do lektury (symbol, cytat, wypowiedź bohatera, postać, przestrzeń...).

Żeby pomóc uczniom, przygotowuję takie wystąpienie. Najpierw pokazuję im, jak opisałam swoją postać, a następnie do stworzonej wcześniej prezentacji (tutaj), występuję przed nimi.

Oczywiście, pytają, po co to i na co.

Jaki jest nasz cel jako nauczycieli? czy spełnieniem naszych oczekiwań jest wyliczenie przez ucznia tytułów kilku dzieł sztuki? Czy może pochwalenie się znajomością biografii sławnego artysty? Może po prostu wyrecytowanie, że Słowacki wielkim poetą był?


Mnie zależy, by wiązali to, czym żyją z tym, czego doświadczają, w tym również zjawisk artystycznych. Dlaczego tak rzadko jako przykład na maturze ustnej pojawiają się teksty kultury takie jak komiks, intro do gry fabularnej, street art, architektura, przedmioty użytkowe? Bo po prostu uczniowie żyją, moim zdaniem, bez rozglądania się. Nie wymagamy tego od nich, nie wiążemy często tego, co pojawia się na lekcjach jak efemeryda. "Kaganiec" Jerzego Jarnuszkiewicza nie musi być wyłącznie odwołaniem do PRLu, podobnie jak monumentalny kogut Aryz na ścianie katowickiej kamienicy nie jest wyłącznie ozdobą. Moim sukcesem jest, gdy uczniowie się rozejrzą.


Jak uczniowie pracują nad zadaniem? Jak chcą. Daję im dwa tygodnie na opracowanie zadania. Przed wyjściem z klasy fotografują sobie wypracowane materiały i to oni organizują sobie pracę. Są zdziwieni, owszem, bo dotąd to nauczyciel wyznaczał im ramy. Tym razem ramą jest tylko forma prezentowania, a wykonanie, pomysł, zgranie się, opracowanie historii, przećwiczenie jej, podział zadań - to ich przestrzeń.


V. PREZENTACJA


To była najbardziej emocjonująca chwila. czekałam na nią z niecierpliwością. Wierzcie mi, to było niesamowite doświadczenie. Każda historia była inna. Inaczej zaaranżowana. Inaczej podzielone były role - raz czytała jedna osoba, raz kilka partiami, raz na role. Osoba odpowiedzialna za slajdy była najbardziej przejęta - musiała utrafić obrazem w przedstawianą opowieść, co - choć widziałam, ze było wielokrotnie ćwiczone - było chyba najtrudniejszą częścią pracy.


Nie było osoby niezaangażowanej. Ci, którzy robili trochę mniej (z różnych powodów), przyznawali się nie przede mną, ale wcześniej przed zespołem i sami poszukiwali sposobów, by wypełnić braki. 

Oczywiście, uprzedziłam, co biorę pod uwagę w ustalaniu oceny (spójność historii, użycie książki, wszystkich muralów, 4 zbliżeń na slajdach i 12 slajdów minimum), ale najważniejsze dla mnie były:

Samoorganizacja

Współodpowiedzialność

Negocjacje

Po zakończonych wystąpieniach (a wierzcie mi, przy wszystkich się wzruszałam - czasem poznając głębię przemyśleń tych młodych ludzi, ich potęgi refleksji, a czasem ze śmiechu, czasem będąc pod wrażeniem zaangażowania np. w graficzne opracowanie slajdów) przyszedł czas na refleksje. Pytałam o trudne etapy i to, jak sobie uczniowie poradzili z nimi. Okazało się, że pomimo życia w świecie cyfrowym, trudno im wykorzystać cyfrowe narzędzia do współpracy i wolą kontakt fizyczny. Opowiadali o zabawnych sytuacjach związanych ze spotkaniami, o sposobie rozwiązywania dylematów nawet poprzez grę w papier-kamień-nożyce. 

Dla wszystkich było to niesamowite doświadczenie i gdy na koniec powiedziałam "Zobaczcie, dokonaliście tego!", byli z siebie autentycznie dumni.

To dla mnie, jako nauczyciela, jest największa nagroda.


Krytyczna ocena, to umiejętność rozglądania się, szukania zjawiska, wiązania sposobów realizacji zjawiska w ciągi analizujące przyczyny i skutki. To "wiązanie kropek" - najpierw trzeba je dojrzeć, potem umieć zestawić, na końcu odnieść do sensu. Tak, to przecież treść filmowego mini-felietonu Włodka Markowicza. Uważam go za kwintesencję tego, co nazwać można metodologią nauczania. 



1 komentarz :